Fotografią interesowałem się już w czasach szkolnych. Wychodziłem na miasto, chwytając obiektywem mojego Zenita uliczne scenki, a następnie wywołując je w czerwonym oświetleniu naszej licealnej ciemni. Lata biegły, a pasja do fotografowania nadal była ze mną.
Pewnego dnia po raz pierwszy zanurzyłem się pod powierzchnię wody. Gdy tylko udało mi się dostatecznie opanować sprzęt nurkowy i pływalność, natychmiast wziąłem pod wodę aparat. Morze błyskawicznie i brutalnie pokazało mi, że to co do tej pory wiedziałem o fotografii nie ma tutaj żadnej wartości. Próbując ulepszyć moje kadry zdążyłem utopić dwa pierwsze aparaty i szybko zrozumiałem, że potrzebuję eksperta który mi wyjaśni, jak robić dobre zdjęcia pod wodą. W ten sposób znalazłem się na kursie fotografii podwodnej prowadzonym przez Piotra Stósa. Minęły kolejne lata i kolejne zanurzenia z aparatem w dłoni. Przyzwyczaiłem się do „pająka” tak bardzo, że w tych rzadkich przypadkach kiedy pływałem bez niego, miałem wrażenie że amputowano mi rękę… Teraz nie mogę wyobrazić sobie nurkowania bez robienia zdjęć.
Nie mam ulubionego rodzaju fotografii podwodnej. Fotografuję podczas nurkowań rekreacyjnych i moje sceny nie są aranżowane. Najczęściej robię szerokokątne ujęcia raf, zwierzaków, ale równie chętnie dokumentuję wraki. Chciałbym wykonywać więcej zdjęć makro, ale do tej pory nie miałem do tego zbyt wielu okazji. Sprzętowo wykorzystuję system micro 4/3, a mój aktualny aparat to Olympus E-M1 Mark 2.